EREGRYNACJA RELIKWII

BŁOGOSŁAWIONEJ

RODZINY ULMÓW Z MARKOWEJ

PARAFIA ŚWIĘTEJ RODZINY W RYJEWIE                              

17 LUTEGO 2024

(SOBOTA GODZ. 9.30)

-Nabożeństwo przekazania relikwii

-Msza święta o bł. męczennikach

24 marca 1944 r. w Markowej na Podkarpaciu, Józef i Wiktoria Ulmowie, ich dzieci oraz ukrywani przez nich Żydzi zostali zamordowani przez Niemców.

Podczas II wojny światowej Józef i Wiktoria Ulmowie wraz z sześciorgiem dzieci mieszkali w podkarpackiej wsi Markowa koło Łańcuta (woj. podkarpackie). Prowadzili gospodarstwo – Józef specjalizował się w uprawie warzyw i owoców, pszczelarstwie i hodowli jedwabników, jego pasją była fotografia, był też zaangażowany społecznie. Wiktoria prowadziła dom i zajmowała się dziećmi.

     Jesienią 1942 r. do domu Józefa i Wiktorii Ulmów przyszła żydowska rodzina Goldmanów z Łańcuta. Ulmowie udzielili im schronienia na poddaszu. W domu Ulmów osiem osób z rodziny Goldmann żyło przez ponad rok. Rodzina Goldmanów pomagała w pracach domowych. Wydawało się, że piekło okupacji jest gdzieś daleko. Ale to pozór – wokół była śmierć. Wszyscy widzieli ją wielokrotnie. Okna domu wychodziły na tak zwany okop, gdzie rozstrzeliwano Żydów.

     Tuż przed świtem 24 marca 1944 r. do Markowej przyjechali z Łańcuta niemieccy żandarmi wraz z granatową policją. Oprawcy byli dobrze poinformowani. Wiedzieli, w jakim celu jadą do Markowej i kogo tam szukają. Na poddaszu znaleźli ukrywających się Żydów. Rozległy się strzały. W ciągu kilkunastu minut z rąk żandarmów zginęli wszyscy członkowie rodziny Ulmów: Józef, jego żona Wiktoria będąca w zaawansowanej ciąży, ich sześcioro dzieci oraz wszyscy ukrywający się Żydzi.

 

 

Polecenie Jezusa

Ubrany w białą szatę Jezus podnosi prawą dłoń w geście błogosławieństwa. Lewą ręką wskazuje na swoje otwarte serce, z którego wydobywa się czerwony i niebieski promień.

"Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: wymaluj obraz według rysunku, który widzisz z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako swej chwały".

Nakaz namalowania obrazu Siostra Faustyna usłyszała 22 lutego 1931 roku, kiedy przebywała w płockim domu zakonu Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.  Zadanie zlecone prostej zakonnicy wprawiło ją w nie lada zakłopotanie. Mimo braku talentu plastycznego Faustyna usiłowała odmalować ujrzaną wizję.  Ze swoich prób zwierzyła się spowiednikowi. Ksiądz usiłował przekonać zakłopotaną siostrę, że  ma malować obraz w duszy swojej. Niezrażona tłumaczeniem duchownego zakonnica uznała, że obraz musi powstać w graficznej formie.

Pierwszy obraz

Siostra Faustyna została przeniesiona na placówkę w Wilnie. Tam poznała księdza Michała Sopoćkę, który zrozumiał dosłowność prośby przekazanej siostrze zakonnej przez Chrystusa. Gorliwy ksiądz uprosił cenionego i znanego w tamtym regionie malarza – Eugeniusza Kazimirowskiego, by przeniósł na płótno opis podyktowany przez mistyczkę. 2 stycznia 1934 roku artysta, po rozmowie z siostrą Kowalską, rozpoczął pracę nad obrazem. W czasie tworzenia wizerunku często odwiedzała go Siostra Faustyna, która wytykała błędy i zgłaszała poprawki. Współpraca między młodą mniszką i plastykiem najprawdopodobniej nie należała do najłatwiejszych. Ludzka ręka nie była w stanie odmalować nieziemskości wizji. Modelem pozującym do portretu był ksiądz Michał Sopoćko, ubrany w białą albę i przepasany cingulum. Końcowy efekt nie spodobał się Siostrze. Jak twierdzili później świadkowie, miał ją doprowadzić nawet do łez zawodu.

Po wielu korektach i przemalowaniach obraz został w końcu umieszczony i pokazany wiernym w Ostrej Bramie w 1935 roku. W czasie uroczystego nabożeństwa, kiedy kapłan błogosławił wiernych unosząc monstrancję z Najświętszym Sakramentem, siostra Faustyna zobaczyła Jezusa (w takiej samej jak na obrazie pozie), który błogosławi świat.

Mimo uroczystej „inauguracji” obecności obrazu, płótno Jezu, ufam Tobie przez większość czasu było niedostępne dla wiernych. Przechowywano je w ciemnym korytarzu klasztoru Sióstr Bernardynek, czy w kościele św. Michała, którego ks. Sopoćko był rektorem, bywało też w kościele Świętego Ducha. W czasie II wojny światowej kult Miłosierdzia Bożego rozprzestrzeniał się dzięki licznym reprodukcjom malowidła, które rozpowszechniało Laboratorium Fotograficzne M. Nowickiego z Wilna.

Zmiany granic i pierwsza kopia

Po wojnie zmieniły się granice państwowe. Wilno nie należało już do terytorium Polski.  W sierpniu 1947 roku ksiądz Sopoćko został wezwany przez Arcybiskupa Jałbrzykowskiego do Białegostoku, gdzie miał reorganizować seminarium duchowne. Kapłan bardzo chciał przywieźć z sobą obraz Jezu, ufam Tobie.  W końcu pozostawił malowidło w miejscu jego powstania. Niestety Wilno znalazło się w granicach państwa, które zakładało powszechną ateizację. Kościoły zostały zamknięte i zamienione w muzea, magazyny, czy obiekty wojskowe. Taki sam los spotkał kościół pod wezwaniem świętego Michała, w którym znajdowało się dzieło pędzla Kazimirowskiego. Przed zniszczeniem i profanacją uratowały je dwie kobiety - Janina Rodziewicz i Bronisława Miniotaite. Obydwie były gorliwymi apostołkami kultu Bożego Miłosierdzia. Przechodząc obok zamienianego na budynek cywilny kościoła świętego Michała uprosiły pracujących tam robotników o wydanie obrazu. Tłumaczyły, że to rodzinna pamiątka.  Po negocjacjach udało się im wykupić wizerunek Jezusa.  Proceder został wykryty przez służbę bezpieczeństwa (na szczęście malowidło udało się ukryć na strychu między belkami) i Janina Racewicz została skazana na 10 lat katorgi na Syberii (dzięki późniejszym amnestiom wyrok skrócono).

Przez cały okres nieobecności pani Racewicz obraz był przechowywany między belkami stropowymi. Złe warunki mocno naruszyły płótno. Renowację przeprowadziła, na przełomie 1955 i 1956 roku, znajoma konserwatorka sztuki Helena Szmigielska. W czasie prac artystka wykonała kopię, którą po dziś dzień  zobaczyć można  w kaplicy Sióstr Jezusa Miłosiernego w Wilnie — przy ulicy Rasu 6.

Janina Racewicz przekazała odnowiony obraz proboszczowi kościoła pw. Świętego Ducha — ks. Elertowi. Ksiądz nie był czcicielem Miłosierdzia, więc obraz powiesił na ścianie plebani. W czasie jednej z wizyt zauważył go ksiądz Józef Grasiewicz, który szukał jakiegoś obrazu do kościoła w Nowej Rudzie, gdzie był proboszczem. Grasiewicz znał osobiście Sopoćkę i historię malowidła. W Nowej Rudzie zawieszono obraz wysoko na ścianie oddzielającej prezbiterium od nawy głównej. Przy obrazie zaczęto odmawiać znaną na tych terenach koronkę i nowennę do Miłosierdzia Bożego. Na początku lat 70–tych kościół w Nowej Rudzie zamieniono w magazyn.  Władze nakazały wywiezienie całego wyposażenia. Pozostał tylko obraz Jezu, ufam Tobie, bo…. był zawieszony zbyt wysoko i żadnemu z robotników nie chciało się po niego fatygować.  Niepewny był losu obrazu, dlatego ksiądz Grasiewicz poprosił malarkę z Grodna, Marię Gawrosz, o zrobienie kopii. Pod osłoną nocy, jesienią 1985 roku dokonano zamiany obrazów i przewieziono pierwotny obraz Jezusa Miłosiernego do remontowanego w tym czasie kościoła pod wezwaniem Świętego Ducha w Wilnie.

Krakowska wersja obrazu

W ogarniętej wojenną zawieruchą „polskiej” części kraju powstał kolejny obraz Jezu, ufam Tobie pędzla Adolfa Hyły, malowany przy udziale krakowskiego spowiednika Siostry Fausty - jezuity  Józefa Andrasza.  Początek lat 50–tych nie był łatwy dla kultu Jezusa Miłosiernego. Nie tylko ze względu na panujący ustrój, ale i na decyzję biskupów.  Hierarchowie obawiali się „wprowadzenia” do kościołów wizerunku, opartego na wizji kobiety, która nie była nawet uznana za „sługę Bożą”.  Zwierzchnicy kościoła powoływali się na Stolicę Apostolską, która zaleciła daleko idącą ostrożność w tej materii. Obecnie obraz Adolfa Hyły znajduje się w Sanktuarium w Łagiewnikach. Jego kopie i reprodukcje można spotkać we wszystkich zakątkach świata, wszędzie  tam, gdzie żyją i pracują czciciele Miłosierdzia Bożego.

Trzecia odsłona obrazu

W 1954 roku biskup Franciszek Barda zaproponował księdzu Sopoćce ogłoszenie konkursu na nowy obraz Jezusa Miłosiernego ukazującego się Apostołom w dniu zmartwychwstania i ustanowienia sakramentu pojednania. Spośród zgłoszonych do konkursu prac  Artystyczna Komisja Arcybiskupia w Krakowie wybrała wizerunek autorstwa prof. Ludomira Ślendzińskiego, rektora Politechniki Krakowskiej, namalowany według wskazówek Michała Sopoćki. Obraz, bardzo zbliżony do dzieła Kazimirowskiego, ukazuje Zbawiciela wchodzącego przez zamknięte drzwi do Wieczernika. Jego prawa ręka błogosławi patrzącego, a lewa uchyla szatę w okolicy niewidocznego serca, skąd wychodzą dwa promienie: biały  i czerwony. Teologiczne przesłanie przedstawienia jest takie, jak zapisała Faustyna w swoim „Dzienniczku”: blady promień oznacza Wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony oznacza Krew, która jest życiem dusz(...) Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia mojego wówczas, kiedy Konające Serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu. Ksiądz Sopoćko, idąc za nauką Ojców Kościoła, widzi w nich symbol sakramentów świętych. Blady promień to usprawiedliwienie w sakramencie chrztu i pokuty, natomiast czerwony oznacza pozostałe sakramenty, umacniające i wzbogacające życie Boże w duszy.

Zezwolenia i zakazy kultu

5 października 1954 roku Główna Komisja Episkopatu zatwierdziła wizerunek namalowany przez Ślendzińskiego do kultu w całej Polsce. Mimo licznych zabiegów ks. Michała Sopoćki obrazy Jezusa Miłosiernego pędzla Ślendzińskiego nie zostały upowszechnione. Pięć lat później wydana została  Notyfikacja zabraniająca  szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez Siostrę Faustynę. Dokument pozostawił roztropności duszpasterzy kwestię usuwania z kościołów obrazów Jezusa Miłosiernego. Pomni na zalecenia hierarchów księża wynosili z kościoła wizerunki Jezusa Miłosiernego. Praktyka ta nie dotyczyła jednak wszystkich duchownych, bywały parafie, gdzie reprodukcję zostawiano, a wierni nadal przed nimi się modlili.  W latach 60–tych obraz Jezu, ufam Tobie autorstwa Ślendzińskiego trafił  do biskupa Zbigniewa  Kraszewskiego, który umieścił go w seminarium duchownym. Z kaplicy seminaryjnej w Warszawie trafił do gabinetu biskupiego. Ksiądz Sopoćko rozpoczął starania o udostępnienie malowidła wiernym.  Starania spowiednika świętej Faustyny nie przynosiły rezultatów. W pokoju biskupim w 1989 roku obraz zobaczył o. Zdzisław Pałubicki, który za punkt honoru postawił sobie oddanie wizerunku Jezusa wiernym.  24 czerwca 1993 dzieło trafiło do kaliskiego kościoła. Obecnie  znajdu je się z kaplicy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie na Grochowie (ul. Hetmańska 44).

Czwarty wariant płótna

W centrum kultu Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach nie mogło zabraknąć wizerunku Jezusa z dwoma promieniami wydobywającymi się z serca. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Jezu, ufam Tobie pędzla Jana Chrząszcza.